Sound of Wine

Impreza z cyklu Sound of Wine w Wine Bar Mielżyński bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Więcej osób niż się spodziewałem wewnątrz osiedlowego pasażu hotelowego, 5 dobrze wyselekcjonowanych dostawców win toskańskich, ciekawa oprawa i niesamowita sprawność obsługi.

Zaczęło się niepozornie – przypadkiem znaleziony plakat na portalu społecznościowym. Zapowiadało się ciekawie, ale bez gwarancji sukcesu i wielce pozytywnych doświadczeń. Szczególnie dobrze dobrane wydawało się miejsce – sklep winiarski połączony z restauracją i wine barem, który zresztą sprawował patronat nad całością imprezy. Klimat jak najbardziej korzystny, choć lokalizacja już niekoniecznie – City Park w Poznaniu (oddalony nieco od centrum i jakichkolwiek typowych dróg przypadkowej pieszej komunikacji. Trzeba tam było dotrzeć z premedytacją. Sobotnie popołudnie sprzyjało jednak wyprawom poza własne 4 ściany. Miłe zaskoczenie to wysoka frekwencja, gwar i atmosfera dobrej zabawy na miejscu. Dokładnie tak powinien event na cześć wina wyglądać. Wielkie brawa!

Oczywiście nie obyło się bez drobnych wpadek! Przede wszystkim warto by witać nowych bywalców imprezy w drzwiach i kierować ich na ogródek, na którym całe wydarzenie miało miejsce. Po wejściu niestety można poczuć się nieco zagubionym. Drugi problem to kwestia planu degustacji, a raczej jego braku. Jedyne co otrzymaliśmy (a nawet bardziej wzięliśmy sami) to zwykła kartka z nazwami win i o zgrozo CENAMI! Oczywiście najdroższe wino skończyło się pierwsze – polscy pseudoznawcy zamiast rozpocząć od win lżejszych, delikatniejszych i nie ukrywajmy – gorszych, rzucili się szturmem na Brunello rocznik 2004, bo kosztowało najwięcej. No tak, wina za 250 zł nie kupią, to chociaż poudają, że się na nim znają. Komedia! Zatem zabrakło mi planu degustacji nie dla samego faktu jego posiadania, a zaprowadzenia ładu i porządku w przebiegu spotkania. Szkoda też, że nie goście nie otrzymali żadnych ulotek. W końcu wystawiali się nowi dostawcy Mielżyńskiego z produktami, które mają wprowadzić do jego sklepu – całościowo była to akcja marketingowa, a zabrakło materiałów promocyjnych. Jak dla mnie porażka! Ale to już decyzja toskańskich producentów. Najgorsze jednak było zwyczajowe już podejście do ludzi młodych. Nieco lekceważące i pogardliwe traktowanie osób, które już konsumują zdecydowanie więcej wina niż poprzedzające ich pokolenie, a w niedalekiej przyszłości mają spożycie tego trunku w Polsce zwiększyć 8-krotnie! W dodatku to młodzi winem się interesują i uczą się jego tajników. Ale nie ważne, to się powtarza za każdym razem.

Całość wydarzenia zakończył koncert Krzysi Górniak. Jak dla mnie za duży chill out, ale zdecydowanie mógł się podobać i chyba tak było. Opuściliśmy ten winny spektakl nieco przed końcem, zaopatrzeni w butelkę austriackich winnych pyszności, zostawiając za sobą salę pełną gości. O to chyba chodziło właścicielowi najbardziej! I za to słowa uznania! Na kolejnej degustacji u Mielżyńskiego też się pojawimy!

About Jakub Malecki

Kiedyś barista, później barman, teraz specjalista ds. sprzedaży wina i sommelier. Piszę tutaj, aby dzielić się moją przygodą, bo w towarzystwie pije się lepiej! Zobacz wszystkie wpisy, których autorem jest Jakub Malecki

1 responses to “Sound of Wine

Dodaj komentarz